You are currently viewing In vitro w Czechach – tam się cuda dzieją!

In vitro w Czechach – tam się cuda dzieją!

Brak zarodków po procedurze in vitro jest okrutnym ciosem, nie zostaje wtedy nawet cień nadziei.. Nie przypuszczałam, że droga do macierzyństwa będzie prowadziła za granice kraju, a jednak in vitro w Czechach okazało się najlepszą możliwą decyzją!

25 cykli starań naturalnych

Nasienie ok, morfologia miedzy 4 a 6%. HBA nieco obniżone 70%, fragmentacja DNA 6%, reszta wszystko w normie. Z badań hormonalnych wszystko ok, poza podwyższonym TSH (dostałam Letrox). Wykryliśmy ureaplasme, wyleczyliśmy, potem laparoskopia wraz z histeroskopią i drożnością wyszły dobrze, wykryto endometriozę 2 stopnia.

26cs jedyne IUI na cyklu naturalnym wspomaganym Puregonem – nieudane.

Pierwsze in vitro

Katowice Angelius dr Paliga, długi protokół na Puregonie i Menopurze (+ Gonapeptyl). Uzyskaliśmy 6 komórek, zarodków 5, blastek zero. Jeden zarodek podany w 3 dobie, świeży transfer… niestety lipa. W czasie tej procedury wzięliśmy Fertile Chip do selekcji plemników, aktywacje oocytów i wlew z Tractocille na ewentualne skurcze macicy, no i heparynę.

  • w międzyczasie idę do Paśnika, robię badania immuno. Paśnik mówi, że możemy pomyśleć o szczepieniach, ale na brak zarodków nie jest w stanie nic poradzić. Nie chcę szczepień.
  • później kilka miesięcy suplementacji, dieta, zapisałam się na siłownie itp. mąż też wspomagany suplami (dzielnie łykał)

Drugie in vitro

Novum, Warszawa (odradzam!!!!!!), znowu długi protokół, Gonal F i Menopur (+ Gonapeptyl), mamy 11 komórek, 8 zarodków, jakościowo zarodki fatalne, dużo gorsze niż w Angelusie, zamrożono 3 zarodków 6c, 7c, 7b, reszta nie dotrwała do blastek – znowu. Podano dwie siódemki (kriotransfer na cyklu naturalnym), 6c się nawet nie rozmroziło. Do tej procedury nie miałam żadnych dodatków, oprócz heparyny i proga. Nawet selekcji plemników nie wzięliśmy.

  • skonsultowaliśmy się z prof. Malinowskim, zlecił tonę badań immunologicznych. Nabrałam się na to, bo twierdził, że zna przyczynę mojego braku zarodków… no cóż… Więc zrobiliśmy tonę badań, wydaliśmy tyle kasy co na kolejne in vitro… zrobiliśmy szczepienia limfocytami męża, dostałam obstawę Prografem do kolejnej procedury i do transferu Accofil i Encortolon.
  • w międzyczasie wykrywam sobie sama IO oraz hiperinsulinomię, licząc, że to jest przyczyna! Dostaje Metformine 3×500. Znika mi trądzik, przestają wypadać włosy, poprawia się samopoczucie, znika przewlekłe zmęczenie. Jest ekstra! in vitro w czechach ale nic się nie wydarza w tym czasie w kwestii ciąży

W międzyczasie, a przed kolejną procedurą:

  • zakładam Instagrama, żeby opisać swoją historię, wyrzucić z siebie emocje… i poznaje tam dziewczynę, która też jest u dr. Paligi i razem będziemy zaczynać stymulację
  • powtarzamy badanie nasienia, wszystko tak samo, ale okazuje się, że fragmentacja DNA spadła na łeb na szyję aż 29%!!!!!

Trzecie in vitro

Powrót do dr Paligi, na szczęścia kobieta – anioł, przyjęła mnie z powrotem pod swoje skrzydła. Tym razem protokół krótki, procedura na Elonvie plus Menopur (+orgalutran), mamy 8 komórek i 8 zarodków (jak dobrze pamiętam). Podjęta zostaje decyzja, że nie podglądamy ich w 3 dobie, żeby nie zaburzać im środowiska. W 5 dobie wszystko padło, została jedna słabiutka blastka 1BB. Na całym forum znalazłam tylko jedną udaną ciążę z takiej blastki… in vitro w czechach do tej procedury wzięliśmy aktywacje oocytów i Fertile Chip. Kriotransfer odbył się na cyklu sztucznym, po 2 miesiącach wyciszania endometriozy Diphereliną… Nieudany standardowo.

  • za każdym razem do transferu brałam embrioglue

Ponieważ zarodki na naszych komórkach są słabej jakości pani doktor sugeruje adopcję zarodka. Podejrzewa, że być może coś jest nie tak z nasieniem, ale równie dobrze przyczyna może być po stronie komórki. Jednak nie jesteśmy w stanie już tego w żaden sposób zbadać.

  • Nie mogę się z tym pogodzić, jestem załamana, wizyty u psychologów niewiele pomagają, idę jeszcze do dr Matej Butrym, bo zrobiłam ponownie krzywe (glukoza i insulina), które tuż po nieudanym transferze wyszły FATALNIE, wskazując na cukrzycę in vitro w czechach dostaje Metformine 3×1000 i mam zakaz podchodzenia do kolejnych procedur, dopóki nie wyrównam cukrów.

Instagram

Dziewczyna, którą poznałam na Instagramie, z którą się zaprzyjaźniłam internetowo, pisze mi o cudach w Czechach, gdy jej mówię o tym, że Pani Doktor nie widzi szans na dalsze leczenie. Podsyła linki. Czytam historie dziewczyn. I nie wierze w to. Nie wierze. Jedna historia, druga, trzecia, piąta… Mniej więcej wszystkie podobne do mojej: brak zarodków w PL, w Czechach mają blastki, są już w ciąży, bądź niektóre już mają dzieci. Przecież to niemożliwe? Mówię mężowi… decydujemy się spróbować. Ostatnie podejście. Ostatnie. I idziemy w dawstwo komórkowe jak się nie uda. Mam dość walki.

  • W tym czasie też odstawiam wszystkie suple, przestaje ćwiczyć, rzucam dietę. Mam dosyć. Nawet kwasu foliowego nie jestem w stanie łykać.

In vitro w Czechach

Trafiamy do Ostrawy, Eurofertil, dr Lachcina. Na pierwszej wizycie wytknął błędy w stymulacjach (niezbyt mi się to spodobało tak szczerze). Więc tak. Wg niego po pierwsze stymulacja poprowadzona złymi dawkami leków. Po drugie on nie blokuje tak mocno jajników (Gonapeptyl czy Orgalutran), daje Proverę która jest delikatniejsza, co daje lepsze efekty. Po trzecie. Trzyma stymulację do końca. Możliwie jak najdłużej, po to, żeby komórki były możliwie jak najbardziej dojrzałe. Po czwarte jako trigger nie daje Ovitrelle tylko Diphereline, bo uważa, że po Diphereline komórki lepiej dojrzewają.

Niech robi co chce. Jedyne na co się uparłam to na ministymulację, a doktor sugerował agresywną (inne dawkowanie leków zupełnie).

  • procedurę 4 zaczynamy od razu, pomimo zakazu od diabetolog in vitro w czechach w dodatku bylam chyba wtedy w trakcie zwiekszania tej dawki metforminy in vitro w czechach

Leki, które mam brać: Provera 2×1, Clostilbegyt 3×1 przez 5 dni i do tego Menopur 75 codziennie, po skończeniu Clostilbegytu, zwiększam Menopur do 150 dziennie i tak długo biorę tą dawkę aż pęcherzyki urosną jak trzeba. Na 36h przed punkcją biorę 2amp Diphereline 0,1 dawka (jakoś tak, taka mała dosyć). Idę na punkcję. Mamy 7komorek, 6 zarodków. Jedna blastka 4AB. CUD !!!! Nie mogę w to uwierzyć.

Wykorzystujemy dobrą passę!

Doktor decyduje, że lecimy od razu z drugą ministymulacją pod rząd, więc 6dni po punkcji, 1 dzień po wyniku rozpoczynam kolejną ministymulację, dokładnie takimi samymi lekami i takim samym schematem. Tym razem chyba doktor za późno punkcje wyznaczył i niestety mamy tylko 2 komórki, 2 zarodki… z których jest jedna blastka 2BB in vitro w czechach szok! Doktor mówi, żeby już kończyć, mąż się upiera, żeby zrobić jeszcze trzecią ostatnią, jak już jesteśmy na fali. Ja już mam dosyć fizycznie, pierwszy raz źle znoszę punkcję. Ale ulegam. I to było najlepsze, co mogłam zrobić.

Znowu 6 dni po punkcji te same leki, wszystko to samo prócz Menopuru (brakło w hurtowniach, ale mają zamiennik Meriofert, niby to to samo, inna firma tylko, dawki pozostają takie jak w poprzednich stymulacjach), ale sporo rzeczy idzie pod górkę. Zaszczepiłam się na covid podczas początku tej stymulacji i za jakieś 6dni się rozchorowałam mocno, skończyło się na antybiotyku Duomox i punkcja pod znakiem zapytania. Brałam Nimesil bo nie szło przeżyć, a nie wolno podczas stymulacji takich leków… Nie przyznałam się w klinice, bo się bałam, że odwołają stymulacje. Poszłam na punkcje w trakcie antybiotykoterapii… i mamy 4 komórki, 4 zarodki i aż dwie blastki! 4AA i 2AA!!! Nie posiadam się ze szczęścia, nie spodziewałam się, że in vitro w Czechach przyniesie aż takie efekty! in vitro w czechach

Informacje dodatkowe

  • transfer przekładany 2x, raz przez klinikę, bo poszli na urlop i nie wyrobiłabym się z transferem, dwa przeze mnie bo złapałam covida na parę dni przed transferem in vitro w czechach więc stymulacja zakończona w listopadzie, a w lutym dopiero transfer na cyklu sztucznym (estrofem 3×1)
  • do procedury w Czechach miałam tylko Fertile Chip na selekcje plemników za każdym razem
  • do transferu: szczepienia limfocytami, Accofil 1/2amp codziennie, Encortolon 5mg, Intralipid w dniu transferu tylko, heparyna 0,4, Acard 150, Prolutex 1×1, Agolutin 1×1, Utrogestan 3×300, Duphaston 3×2 (ze względu na bardzo niski progesteron dzień przed transferem 3,8 ), ale ten sam zestaw (oprócz Prolutexu i Agolutinu) był też w 3 procedurze przy transferze i nic nie dał in vitro w czechach
  • z takich technicznych rzeczy: do Czech mieliśmy 2h drogi, ale w czasie jednej stymulacji były tylko 2wizyty i punkcja, i tak za każdym razem, więc nie ma dużo jeżdżenia

I w końcu pierwszy raz, zobaczyłam na teście dwie kreski!

Ogólnie co pomogło? Moim zdaniem zmiana stymulacji i inne laboratorium i to, że wyhodowali mi jakimś cudem piękne blastki. Nie wiem jak Czesi to robią, ale in vitro w Czechach na prawdę ma sens! Czy bez leków immuno by się udało? Być może tak, nie do końca byłam przekonana co do moich rzekomych problemów immunologicznych. Tym bardziej, ze Paśnik i Sydor je dość mocno zanegowali. Ale wiecie, człowiek po takich przejściach jak widzi światełko w tunelu to weźmie wszystko co mu dają.

Czy moja głowa wyluzowała? ABSOLUTNIE NIE!!!!!!! Byłam bardzo zdeterminowana w walce i wiem, że ta determinacja mi pomogła. Zaszłam w ciążę w ciężkim momencie, cały czas chodzę zestresowana ze względu na sytuację na świecie (bardzo mocno ją przeżywam, myślę, że hormony mi wcale w tym nie pomagają). Naprawdę bywałam mega wyluzowana w czasie tych starań i nic. to nie dało. W ciążę zachodzi się macicą, nie głową. I ogólnie jestem mocną przeciwniczką rad pt „wyluzuj” i zawsze będę. Nie zaszłam dzięki głowie.
Mam nadzieję, że komuś moja historia pomoże <3 trzymam za wszystkie staraczki mocne kciuki <3 nie poddawajcie się, a kiedy w PL się nie udaje, decydujcie się na in vitro w Czechach.

Warto być nieugiętym! :)
Prawie 5 lat o to walczyłam <3

Historia czekamynadzidzię
(zdjęcie z darmowego zbioru Pixabay)

Na blogu jest jeszcze jedna historia in vitro w Czechach, znajdziesz ją tutaj 🙂

Ten post ma 4 komentarzy

  1. Agata

    Bardzo dziękuje za ten wpis <3
    Daje mi mega wiarę…. jestem po jednym IVF całkowicie nieudanym w Polsce w Invimed Wrocław, podane 2 zarodki w 3 dobie, pozostałe trzy zarodki zdegradowały w 4 dobie 🙁 Zostaliśmy z niczym, bo oczywiście transfer bez sukcesu….
    Drugą procedurę w Eurofertil Ostrawa u Ryszarda i mamy 8 pieknych blastek <3
    W poniedaziałek jadę na pierwszy transfer do Czech i głowa pęka od stresu 🙁

    1. Wiele par po nie udanym IVF w PL, trafia do Czech i tam się udaje. Ryszard ma szczęśliwą rękę, wiem co mówię, moje dziecię też „Ryszardowe”. Macie dużo mrozaczków, szanse są ogromne! Trzymam mocno kciuki, a kiedy się uda chętnie załączę tu Twoją historię, o ile będziesz się chciała nią podzielić 🙂

  2. Paulina

    Potrzebowałam tego postu 🙂 Jestem po dwóch nieudanych IUI i 1 nieudanym IVF w Polsce InviMed Wrocław… Z polecenia zmieniliśmy klinikę na Czechy i jesteśmy u dr. Lachcina 🙂

    W PL – jedna blastka z 17 pobranych komórek…
    Tutaj zobaczymy! punkcja na początku października 🙂

    Pokładam ogromne nadzieje w tej Czeskiej klinice 🙂

    1. Super, że tam jesteś! Trzymam kciuki i kibicuję! W Czechach naprawdę czynią cuda jeżeli chodzi o ilość i jakość zarodków, do tego stymulacja ma ograniczone ilości zastrzyków, co tez jest na plus. Warto mieć na względzie to, że Ryszard nie bardzo wierzy w immunologie, a tematy przeciwzakrzepowe podejmuje dopiero kiedy występuje czynnik II i/lub V. U mnie przy NK 19 i PAI w heterozygocie, zgodził się na Neoparin tylko dlatego, że miałam straty w wywiadzie, a immunologii nie uwzględnił w ogóle, dlatego leki na utrzymanie ciąży miałam ustawiane przez lekarza w PL.

Dodaj komentarz