Przy problemach z poczęciem, często „obwinia się” kobiety, jednak czynnik męski występuje tak samo często, a problemy takie jak niska koncentracja plemników, dotykają coraz większą grupę mężczyzn.
„Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko, tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie.”
Ten cytat towarzyszył mi przez cały okres starań, które w sumie trwały dwa lata. Już po kilku miesiącach, gdy wciąż widziałam jedną kreskę na teście, czułam, że coś jest nie tak, jednak poczekaliśmy jeszcze równy rok, zanim zgłosiliśmy się do kliniki na badania.
Niska koncentracja plemników
Przygoda z In Vitro
Podjęłam decyzję – walczymy wspólnie.
Moja ginekolog nie kryła złości, po tym jak również dzięki radom dziewczyn z forum OF, uparłam się, że powalczymy nie korzystając na razie z nasienia dawcy. Chociaż mój mąż już pogodził się z sytuacją, mówił, że będzie tatą dla tego dziecka i że będzie go kochał bez względu na geny. Jednak wiedziałam, że nie zasługuje na to, byśmy tak szybko się poddali, obiecałam sobie, że będę silna dla niego. Szybko przystąpiliśmy do drugiej procedury, pobrano ode mnie 5 komórek, uzyskaliśmy 3 bardzo ładne zarodki.
Po badaniach PGT-a okazało się, że tylko jeden jest zdrowy – piękna blastka 4AA. Cieszyliśmy się ogromnie, ale niestety transfer okazał się nieudany. Bałam się wrócić do mojej ginekolog, bo wiedziałam, że od początku nie wierzyła, że to się uda. Umówiłam się do innego lekarza na kolejną stymulację. Tym razem pobrali ode mnie 6 komórek, niestety okazało się, że nie da się zrobić separacji plemników, by wybrać te najlepsze, bo zostało ich zaledwie 1mln w koncentracji. Bardzo się baliśmy, że przez to nie będziemy mieć ani jednego zdrowego zarodka.. Uzyskaliśmy w sumie 3 blastocysty.
Walka o poprawę nasienia
Czekając na wyniki PGT-a, umówiłam męża do kolejnego urologa (dr Tomasz Wiatr). Pojechaliśmy razem, lekarz powiedział, że faktycznie może być tak, że tych bakterii nie uda się wyleczyć, ale kazał się wstrzymać z dawcą nasienia, dopóki nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości leczenia. Przepisał mężowi leki (Clostilbegyt+Pentohexal) oraz suplementy (NAC 600mg 2×1+Androvit+Resveratrol), które miały stymulować jądra do produkcji plemników, kazał ponowić badania nasienia po 3 miesiącach zażywania ich, mówiąc nam, że szansa na poprawę wynosi 50%. Mieliśmy też świadomość, że z racji przestymulowania, co niekiedy też się zdarza, plemników po kuracji tymi lekami może być jeszcze mniej lub nawet może ich nie być w ogóle. I mimo, że i tak nie mieliśmy już nic do stracenia, podchodziliśmy do tego bardzo sceptycznie, ale to była nasza ostatnia deska ratunku, gdyby transfer okazał się znów nieudany.
W międzyczasie otrzymaliśmy wyniki PGT-a – znów tylko jeden zdrowy zarodek 1AB. Zaczęłam przygotowania do transferu. Zrobiłam histeroskopię, wykonałam badania immunologiczne, umówiłam się do psychologa, który bardzo mi pomógł. Po raz pierwszy od czasu starań byłam bardzo pozytywnie nastawiona do transferu, który był przede mną, moja psychika odpoczęła, przestałam o tym wszystkim myśleć tak intensywnie. Stwierdziłam, że stworzę temu zarodkowi najlepsze możliwe środowisko, w którym będzie żył 9 miesięcy (w co mocno wierzyłam). Wykupiłam leki i czekałam na miesiączkę.
Prorocze sny
Sny o ciąży towarzyszyły mi wtedy każdej nocy – jednym razem widziałam na teście dwie kreski, innym razem byłam w 10tc i sprawdzałam, czy brzuszek już rośnie, albo odchodziłam z pracy, mówiąc przełożonym, że jestem w ciąży. Śmiałam się, że zwiariowałam już zupełnie i ten transfer na pewno się uda. Jak zawsze przed miesiączką zaczęłam plamić, ale po kilku dniach ona wciąż nie nadchodziła. Byłam zła, bo umówiłam już wizyty do lekarza, nie mogłam się doczekać.
Któregoś ranka, zauważyłam że plamienia ustały zamiast jak zawsze się rozkręcić. Zrobiłam bez przekonania test, po kilku minutach ukazała się bardzo blada druga kreska, byłam pewna, że to moje złudzenie. Miałam w zanadrzu jeszcze jeden test – niezawodny Facelle, na którym od razu pokazały się dwie wyraźne grube krechy. Nie mogłam uwierzyć. Mąż tylko 1,5 miesiąca brał leki przepisane od urologa, przecież to niemożliwe, że one już zaczęły działać.. Poleciałam szybko przed pracą na betę. Wynik? 139,80 mlU/ml! Szok. Radość przeplatana z przerażeniem. A co jeśli dzidziuś jest chory? Przecież niektóre zarodki miały aż po 4 wady w chromosomach.. Beta pięknie rosła, wkrótce na USG był widoczny zarodek w macicy, zaraz potem bijące serduszko. Nigdy nie zapomnę tego dźwięku, gdy po raz pierwszy go słyszałam.
Wyniki nasienia – ogromne zaskoczenie
Badanie Nifty
11.02.2023
„Być może będziesz musiała stoczyć bitwę więcej niż raz, aby ją wygrać.”